Straż Miejska w Tarnowie nie ma łatwego życia
Ostatnio pecha miał taksówkarz, który dostał wezwanie od klienta z ulicy Pułaskiego. Pod wskazanym adresem nie bardzo miał gdzie zaparkować. Zatrzymał się zatem w niedozwolonym miejscu i czekał. Tymczasem jeden z przechodniów sfotografował jego samochód na chodniku i zawiadomił Straż Miejską. Efekt? Szofer otrzymał wezwanie do zapłaty mandatu. Taksówkarz oczywiście nie poczuwa się do winy i zapowiada, że kary nie uiści. Z jednej strony można się z nim zgodzić, iż sytuacja była wyjątkowa, z drugiej przepisy powinny obowiązywać wszystkich. Taksówka nie jest pojazdem uprzywilejowanym i tak zinterpretowali to strażnicy. Jak wszyscy – to wszyscy! Babcia też...
Znanych jest wiele innych tego typu zdarzeń. Tylko w ostatnich tygodniach Straż Miejska zanotowała ich kilka. Ciężarna kobieta poczuła się źle i zostawiła samochód w miejscu do tego nie przeznaczonym, udając się do pobliskiej apteki. Lekarka uczyniła to samo, spiesząc się do ciężko chorej pacjentki, która wymagała natychmiastowej interwencji. Z kolei matka małego dziecka zatrzymała się, aby je przewinąć...
Wymienione sytuacje można zaliczyć do tzw. wyższej konieczności. Komendant Straży Miejskiej podkreśla, że po złożeniu wyjaśnień, żadna z tych osób nie została ukarana mandatem. Zazwyczaj kończy się na pouczeniu. Nie mogą natomiast na tak dalece idącą wyrozumiałość liczyć kierowcy, parkujący na kopertach, nie posiadając przy tym stosownych uprawnień. Warto też podkreślić, że większość nakładanych mandatów – to efekt donosów i dokumentacji fotograficznej, dostarczanych funkcjonariuszom przez zwykłych obywateli. Mniejsza o pobudki, dla jakich to czynią – uważajmy gdzie parkujemy!
jaczyg
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj