Prawda o e-papierosach zaczyna do nas docierać
Niedawne doniesienia o poważnych chorobach, wywołanych e-papierosami, były kwestią czasu. Dopiero teraz głos zabrali specjaliści. Podkreślają, że problem jest poważny. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Główny Inspektorat Sanitarny, aż 30 procent polskiej młodzieży używa elektronicznych papierosów. Wśród dorosłych ten odsetek jest znacznie mniejszy. Nie zmienia to faktu, że nasz kraj stanowi jeden z największych rynków zbytu dla tej legalnej trucizny.
Nie stwierdzono jeszcze w Polsce oficjalnie zgonów, bezpośrednio spowodowanych e-papierosami. Dla przykładu w USA doliczono się już 60 takich przypadków. Modna używka prowadzi bowiem do niewydolności oddechowej i tak znacznych uszkodzeń płuc, że kończy się to nawet śmiercią. Początkowo nie dostrzegano tych zagrożeń i uważano wręcz, iż nowoczesna używka będzie bezpieczną alternatywą dla nałogowych palaczy.
Tylko sceptycy dopatrywali się w nowym produkcie kolejnego bubla, który poprzez atrakcyjną oprawę, miał się dobrze sprzedawać i pozwolić zarabiać krocie jego producentom. Bez względu na społeczne koszty. Niewiele lat upłynęło, abyśmy się przekonali, że e-papierosy niosą za sobą podobne skutki, jak te tradycyjne. Z jedną różnicą. Zabijać mogą szybciej...
W tym miejscu jeszcze krótka dygresja. W wielu sklepach i lokalach, nad półkami z ofertą tytoniową, widnieje napis: ''Palenie zabija powoli''. Wielbiciele tradycyjnego ''dymka'' często mają w zwyczaju komentować owe ostrzeżenia na swój sposób: ''Nam się nie spieszy''... Czyżby pod postacią e-papierosów chciano zaspokoić oczekiwania niecierpliwych?
jaczyg
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj